Nadchodzi kolejna fala regulacji rynku energii

Komisja Europejska zaproponowała reformę unijnego rynku energii elektrycznej. Nie idzie ona zbyt daleko, ale jest istotna dla odbiorców energii elektrycznej, dla których niesie obietnicę systemowej ochrony przed nadmiernym wzrostem jej cen. Ważne też, że promuje zwiększenie roli cenotwórczej kontraktów długoterminowych, co ma zwiększyć uniezależnienie rachunków za energię elektryczną od wahań cen CO2 i paliw, a głównie gazu.

Komisja Europejska w marcu 2023 roku zaproponowała, jak to określiła, reformę struktury unijnego rynku energii elektrycznej w celu większego wykorzystania odnawialnych źródeł energii, ochrony konsumentów i zwiększenia konkurencyjności przemysłu.

Proponowana reforma przewiduje nowelizację kilku aktów prawnych, a w szczególności rozporządzenia w sprawie energii elektrycznej, dyrektywy w sprawie energii elektrycznej oraz rozporządzenia REMIT.

Obecna struktura rynku przez wiele dziesięcioleci zapewniała skuteczny, dobrze zintegrowany rynek, ale ograniczone światowe dostawy i manipulowanie rynkami energii przez Rosję sprawiły, że wielu konsumentów musiało zmierzyć się z ogromnym wzrostem rachunków za energię. Proponujemy środki, które zwiększą stabilność i przewidywalność kosztów energii w całej Unii Europejskiej – powiedziała Kadri Simson, komisarz ds. energii, po przedstawieniu propozycji reform przez KE.

Mówiąc prościej, ale też bardziej obrazowo, KE zaproponowała zmiany w modelu rynku energii elektrycznej mające na celu większe niż obecnie uniezależnienie rachunków za energię elektryczną od cen energii na rynkach krótkoterminowych, czyli de facto od wahań cen CO2 i surowców energetycznych, a głównie gazu.

Ekspercka Rada ds. Bezpieczeństwa Energetycznego i Klimatu, która powstała w połowie 2022 roku z inicjatywy Moniki Morawieckiej z Regulatory Assistance Projekt i Joanny Maćkowiak-Pandery z Forum Energii, wskazuje, że wśród propozycji KE można wyróżnić kilka głównych obszarów reformy rynku energii.

Rada wskazuje wśród nich m.in. zwiększenie roli cenotwórczej kontraktów długoterminowych poprzez promocję kontraktów różnicowych (ang. two-way contract for difference – CfD ) i umów PPA (ang. power purchasing agreements), jako głównego elementu reformy rynku, wzmocnienie roli rynków forward i hedgingu w handlu energią elektryczną i promocję alternatyw dla gazu ziemnego w zakresie bilansowania systemu elektroenergetycznego – w tym elastyczności strony popytowej (DSR) oraz magazynów energii.

KE chce, żeby maksymalnie dużo energii było sprzedawane w kontraktach długoterminowych i w związku z tym poprzez regulacje chce skłonić państwa do usuwania barier rozwoju umów PPA, czyli długoterminowych umów sprzedaży energii z OZE, a w przypadku wspierania nowych inwestycji w OZE i energetykę jądrową pomocą publiczną, proponuje wprowadzenie obowiązku stosowania mechanizmu CfD – komentuje Maciej Burny, prezes firmy doradczej ENERXperience.

CfD ma być obowiązkowym mechanizmem w przypadku inwestowania w OZE z wykorzystaniem wsparcia państwa, ale nie dotyczy to istniejących instalacji, nie wyklucza sprzedaży energii z OZE na zasadach rynkowych czy zawierania umów PPA. Oznacza to, że propozycja obowiązkowego stosowania CfD nie jest de facto specjalnie rygorystyczna, bo jest ograniczona do nowych instalacji i nieobowiązkowa. W efekcie sektor OZE przyjął nowe propozycje raczej przychylnie. Nie oznaczają one, a takie były obawy, automatycznego ograniczania zysków OZE wynikających z utrzymania mechanizmu ceny krańcowej, czyli wyznaczania ceny dla całego rynku przez najdroższe elektrownie domykające rynek, w praktyce gazowe albo węglowe – wyjaśnia Maciej Burny.

Związek Przedsiębiorców i Pracodawców w swoim stanowisku dotyczącym projektu nowego kształtu unijnego rynku energii wskazuje, że założeniem umów typu PPA jest generowanie korzyści zarówno dla odbiorców energii, poprzez zapewnienie im konkurencyjnych cenowo i stabilnych dostaw energii elektrycznej, jak i wytwórcom OZE, zapewniając im źródło długoterminowego dochodu, a także rządom, gwarantując alternatywę dla finansowania publicznego na wdrażanie energii odnawialnej.

Póki co jednak udział umów PPA w rynku pozostaje ograniczony głównie do dużych przedsiębiorstw, a cały segment rozwija się nierównomiernie w poszczególnych państwach członkowskich UE. Celem przyświecającym KE w regulacji EMD (Electicity Market Design-aut.) jest zwiększenie udziału umów zakupu energii (PPA) na rynku energii elektrycznej i stworzenie zachęt do ich stosowania w ramach struktury rynku – czytamy w komentarzu ZPP.

Dość symptomatyczne dla obecnych nastrojów politycznych powstałych po wybuchu kryzysu energetycznego wydaje się to, że proponowana reforma przedłuża możliwość stosowania dla gospodarstw domowych oraz MŚP taryf z cenami energii poniżej kosztów energii. Takie taryfy miałyby być finansowane z nadwyżek cen energii ponad poziom kontraktów CfD.

Taryfy dla gospodarstw domowych i MŚP z cenami energii poniżej kosztów energii mają być możliwe do stosowania wówczas, kiedy wystąpi kryzys cen energii elektrycznej, a to kiedy mamy do czynienia z takim kryzysem ma określać nowe prawo. KE zaproponowała, że będzie mogła w drodze decyzji ogłosić regionalny lub unijny kryzys cen energii elektrycznej z okresem ważności do roku.

Zgodnie z projektem reformy będzie to mogła zrobić, jeżeli cena hurtowa energii będzie 2,5 razy wyższa niż średnia cena z ostatnich pięciu lat i jest ryzyko, że będzie się utrzymywała na takim poziomie przez co najmniej pół roku, albo, gdy wystąpią gwałtowne podwyżki cen detalicznych energii elektrycznej o co najmniej 70 proc., które zgodnie z przewidywaniami będą trwały przez co najmniej 6 miesięcy.

Jedyna grupa interesariuszy, która głośno narzeka na projekt KE to odbiorcy energochłonni, co zrozumiałe o tyle, że dla nich nie ma w nim żadnej szybkiej do wdrożenia propozycji ochrony przed wysokimi cenami prądu. To jest na swój sposób groźne, bo brak harmonizacji przepisów dla firm energochłonnych na poziomie UE może doprowadzić do wyścigu państw członkowskich na subsydia dla firm energochłonnych, a wiadomo, że poszczególne kraje mają różne możliwości – komentuje Maciej Burny.

Zgodnie z projektem reformy operatorzy sieci dystrybucyjnych mają być zobligowani do tego, żeby co kwartał informować publicznie, jakie mają możliwości przyłączeniowe nowych źródeł wytwórczych na dany okres w określonym regionie. Ma to pozwolić na uniknięcie niepewności po stronie inwestorów OZE co do tego, czy zostaną przyłączeni do sieci, czy nie.

Ekspercka Rada ds. Bezpieczeństwa Energetycznego i Klimatu popiera upowszechnienie stosowania dwustronnych kontraktów różnicowych dla nowych instalacji OZE. Wskazuje, że jest to rozwiązanie już od kilku lat z powodzeniem funkcjonujące w Polsce. Z jednej strony zapewniające wytwórcom energii adekwatne przychody i zwrot nakładów inwestycyjnych, a z drugiej unikające generowania przez nich nieuzasadnionych zysków.

W okresach, gdy ceny rynkowe przewyższają ceny w kontraktach różnicowych generowana nadwyżka powinna być przeznaczona na cele związane ze wsparciem transformacji energetycznej po stronie odbiorców końcowych, w szczególności ubogich energetycznie – tj. na instalacje OZE i pomp ciepła czy termomodernizację budynków – uważa Rada.

Jej zdaniem równolegle należy wspierać rozwój kontraktów PPA na energię odnawialną, gdyż – jak stwierdza – obecnie w naszym kraju są one stosowane w ograniczonym zakresie, a mogą znacznie obniżać koszty energii zwłaszcza dla większych odbiorców przemysłowych.

Zgodnie z projektem reformy operatorzy sieci dystrybucyjnych mają być zobligowani do tego, żeby co kwartał informować publicznie, jakie mają możliwości przyłączeniowe nowych źródeł wytwórczych na dany okres w określonym regionie
Zdjęcie: Adobe Stock, wuthipong pangjai/EyeEm



Z kolei w ocenie Rady kontrakty różnicowe (CfD) powinny pozostać opcją stosowaną dobrowolnie i według uznania przez państwa członkowskie.

EMD to wyraźny sygnał, w którą stronę idzie europejska energetyka. Wydaje się z kolei, że w Polsce niekiedy problemy stwarzają podstawowe ustawy odnoszące się do fundamentów wspólnego europejskiego rynku energii. Jak choćby ustawa wiatrakowa, nowelizacja przepisów o liniach bezpośrednich czy wprowadzenie systemu wspólnego wykorzystania linii przesyłowych przez różne źródła energetyki rozproszonej (cable pooling) – komentuje ZPP.

Projekt KE jest oceniany jako wyważony, ale też przynajmniej w niektórych punktach rozczarowujący.

Propozycje Komisji są wyważone, nie tworzą rewolucji w funkcjonowaniu rynku energii elektrycznej w Europie, a jednocześnie wprowadzają bardzo wiele elementów, które w istotny sposób poprawią sytuację odbiorców oraz ułatwią inwestycje. Szczególnie cieszy mocne zwrócenie uwagi na potrzebę wdrożenia większej elastyczności po stronie popytowej – co będzie kluczowe dla efektywnej kosztowo integracji rosnącego udziału źródeł odnawialnych – oceniła Monika Morawiecka.

Stanowisko Komisji Europejskiej, sensowne w wielu punktach, jest rozczarowujące w zakresie cenowych sygnałów lokalizacyjnych. W mojej opinii zmiana myślenia jest niezbędna, aby zwiększyć impulsy w rozwój elastyczności oraz budowę sieci. Po raz kolejny KE robi krok do tyłu, skupiając się na jednostkach wytwórczych na wielkim, wspólnym rynku energii. Wytwórcy się cieszą, ale po stronie odbiorców takie podejście będzie budzić coraz większy niepokój, bo to nie jest rozwiązanie efektywne kosztowo – uważa Joanna Maćkowiak-Pandera.

IRENEUSZ CHOJNACKI
Autor jest dziennikarzem Magazynu Gospodarczego „Nowy Przemysł” oraz portalu wnp.pl

Czytaj dalej