W warunkach polskich reklamy towarzyszą nam zasadniczo zawsze i wszędzie. Oglądamy je i słyszymy w ciągu dnia setki, jeśli nie tysiące razy – w radiu, telewizji, Internecie, podczas podróży, imprez i wypoczynku. Tymczasem specjaliści od promocji zastanawiają się na poważnie, jak wykorzystać do umieszczenia reklam nocne niebo, a może i nawet jedynego satelitę Ziemi – Księżyc.
Już dziś astronomowie narzekają na nadmiar pojazdów i obiektów krążących dookoła Ziemi na różnych orbitach i trasach, które rujnują im prowadzenie niezakłóconych obserwacji odległych obiektów. Tymczasem koszty wynajęcia roju dronów są już dziś na tyle niskie, że można pokusić się o zaprojektowanie żywego ekranu złożonego z tysięcy latających pojazdów, które uatrakcyjnią największe imprezy sportowe i rozrywkowe. I tak się już dzieje. Drony zaczynają pełnić rolę następców klasycznych fajerwerków, których występ można w pełni zaprogramować i wzbogacić o elementy wizualne niedostępne dla klasycznych sztucznych ogni.
Możemy też zrobić krok dalej i wystrzelić na orbitę formację satelitów, które będą wyposażone w rodzaj luster i – dzięki odbijaniu od nich światła słonecznego – wyświetlą na nocnym niebie hasła reklamowe. W tym celu niezbędne jest zadbanie o odpowiednią wielkość każdego piksela takiego ekranu, co można osiągnąć dzięki rozwijaniu przez każdy z pojazdów rodzaju żagla słonecznego o odpowiednio dużej powierzchni. Takie rozwiązania są już dostępne, choć w zakresie pojedynczych urządzeń.
Słabym punktem ekonomiki takiego przedsięwzięcia są lokalne warunki pogodowe. Zachmurzenie, opady, nadmierny wiatr i niskie temperatury skutecznie ograniczają liczbę potencjalnych reklamobiorców. Bazowanie wyłącznie na świetle odbitym od słońca powoduje dodatkowo, że efektywny czas wyświetlania reklam jest ograniczony o okresy bliskie godzinom wschodu czy zachodu słońca. W nocy taki pasywny ekran byłby nieaktywny. Tym niemniej w małej skali (nieduża rozdzielczość wyświetlanego obrazu) takie rozwiązanie już dziś może się opłacać w konkretnych lokalizacjach i podczas określonych wydarzeń, np. finału Super Bowl, rozpoczęcia igrzysk olimpijskich, mistrzostw w piłce nożnej, promocji wielkich marek, szczególnych dla turystów miejsc i wydarzeń politycznych. Kto będzie pierwszy, ten na pewno zostanie zapamiętany, tylko co potem?
Znany z kosmicznych pomysłów Elon Musk również rozważa taki koncept, realizując go w postaci projektu o nazwie „Space Art”. Zamierza on wykorzystać do tego satelity CubeSat, a docelowo również… powierzchnię Księżyca. Komunikacja pomiędzy nadajnikiem i odbiornikami ma być realizowana przez system kwantowy, dzięki któremu nie będzie opóźnień w transmisji (wszak fotony nie mają masy, a więc prędkość fali świetlnej nie jest dla nich ograniczeniem). Musk dysponuje rakietą nośną zdolną do transportu ładunków na Księżyc; rozwija też swój program kosmiczny. Bardzo zależy mu, aby SpaceX był liderem w wyprawie człowieka na Marsa. Dlaczego więc nie zarabiać dodatkowo na Księżycu?
Ze względu na potencjalne zagrożenie dla bezpieczeństw ruchu lotniczego amerykański Federalny Urząd ds. Lotnictwa (FAA) już prawie 20 lat temu zgłosił projekt zakazujący umieszczania reklam na orbicie. Tyle że żadne państwo nie jest władne wydać samodzielnie takiego zakazu, tym bardziej dotyczącego powierzchni naszego naturalnego satelity.
Jak na razie znacznie łatwiej jest wykorzystać temat Księżyca i innych ciał niebieskich w reklamach niż doprowadzić do zmiany samych ciał niebieskich w obiekty reklamowe. W przypadku Księżyca brano dotychczas pod uwagę oświetlanie jego powierzchni promieniami lasera lub realizację ogromnej rzeźby tamże. Obydwa projekty wymagają ogromnego budżetu i wiążą się z ryzykiem. Powstał już za to angielski termin „moonvertising”, czyli potencjalna metoda wykorzystania powierzchni Księżyca do reklamowania towarów i usług, który czeka na praktyczne zastosowanie.
Biznesplany, które można przygotować z wykorzystaniem arkusza kalkulacyjnego, jak dotąd najwyraźniej nie znajdują zrozumienia u inwestorów. Nie chodzi tu nawet o kwestie techniczne, ale akceptowalność tego rodzaju promocji przez ludzi.
Uwielbiam oglądać nocne niebo, rozpoznawać konstelacje gwiazd, zachwycać się obrazami tworzonymi przez naturę bez potrzeby zakłócania tego misterium przerwami reklamowymi.