Znaki drogowe, informujące o zbliżaniu się do stacji benzynowej, są popularne zarówno w miastach jak i poza nimi. Pobyt na stacji może trwać zaledwie 5-10 minut, ale potrafi się też przedłużyć, jeśli zamierzamy skorzystać z oferty usług gastronomicznych lub możliwości odświeżenia. Potem przed nami jest kilka godzin dalszej podróży, podczas której możemy dość dowolnie planować przerwy na odpoczynek. Jeśli chodzi o pojazdy elektryczne, sytuacja jest – przynajmniej dotychczas – zupełnie inna. Według badania przeprowadzonego przez Nature Energy, niedogodności związane z ładowaniem aut elektrycznych powodują, że niektórzy mieszkańcy np. Kalifornii przestają korzystać z bateryjnych i hybrydowych pojazdów elektrycznych. Pojawiają się też informacje medialne o ograniczaniu produkcji aut elektrycznych.
Aby nowa technologia odniosła sukces rynkowy, wymaga przekonania do zakupu jej pierwszych nabywców, ich pozytywnych wrażeń z testów i chęci kontynuacji używania. W ten sposób następuje najszybsza popularyzacja technologii, prowadzona na warunkach rynkowych. Wsparciem rozwoju mogą być różnorodne rozwiązania premiujące lub zmuszające do stosowania nowych technologii.
W Norwegii, kraju o największym udziale pojazdów elektrycznych i zelektryfikowanych, stanowią one 20% samochodów osobowych i ponad 80% nowych pojazdów. Jeżeli dzisiejsi nabywcy pojazdów elektrycznych będą z nich niezadowoleni, mogą spowolnić proces elektryfikacji całej floty światowej.
Co dziś motywuje nabywców aut elektrycznych? Wyniki badań ankietowych wskazują, że w pierwszej kolejności są to kwestie środowiskowe związane ze zmianami klimatycznymi, lokalnym zanieczyszczeniem powietrza lub smogiem. Kolejny na liście jest styl życia i prezentowana postawa (chęć bycia pierwszym, który stosuje nową technologię lub poszukiwanie nowości rynkowych), a następnie niższe koszty zakupu (zachęty rządowe, takie jak dotacje, rabaty i ulgi podatkowe), ładowania i tańsze utrzymanie (w tym bezpłatne lub zniżkowe parkowanie, dostęp do buspasów oraz zwolnienia z opłat drogowych). Przekonujące są też osiągi bateryjnych samochodów elektrycznych połączone z łatwością ich prowadzenia.
Pojazdy hybrydowe plug-in wymagają konkretnej zmiany stylu eksploatacji samochodu. Oszczędności są uzyskiwane dzięki regularnemu doładowywaniu baterii pokładowej w ładowarkach domowych lub komercyjnych i osiągane przede wszystkim w warunkach miejskich. Na długich trasach spalanie istotnie zwiększa duża masa hybryd plug-in oraz opcja doładowania akumulatorów dzięki napędowi spalinowemu.
Część użytkowników służbowych elektryków rezygnuje z ich prywatnego zakupu, gdyż nie mają możliwości wygodnego ładowania nocą. Auta bateryjne sprawdzają się najlepiej w gospodarstwach domowych dysponujących już pojazdem spalinowym i ładowarką domową. Wówczas można z nich tanio i efektywnie korzystać w warunkach miejskich, a na dłuższe podróże wybierać samochód spalinowy. To wygoda jest często decydującym kryterium podczas wymiany dotychczasowego auta, w większym stopniu niż różnice w kosztach zakupu i eksploatacji.
Tym niemniej rynek aut elektrycznych i zelektryfikowanych jest jeszcze bardzo młody. Pojawiają się nowe, coraz doskonalsze modele. Rośnie baza doświadczeń z używania samochodów już wyprodukowanych. Mechanicy i elektrycy uczą się je obsługiwać i naprawiać najczęstsze bolączki wieku dziecięcego. Zmienia się też motywacja nabywców elektryków. To powoduje, że rynek szybko ewoluuje.
W celu przyspieszenia elektryfikacji aut na pewno niezbędna jest łatwo dostępna sieć ładowarek. To ogromne wyzwanie zarówno dla operatorów parkingów i w garaży osiedlowych, służbowych miejsc postojowych, jak też lokalizacji ogólnodostępnych. Powinna zdecydowanie wzrosnąć moc ładowarek i systemów ładowania w samochodach, aby ograniczyć czas pełnego ładowania do akceptowalnej długości (zakładam, że optymalnie byłoby to 15-30 minut). Koszt ładowania powinien być konkurencyjny do cen paliw konwencjonalnych, a zasięg aut i sposób jego prezentowania przez systemy pokładowe jak najbardziej realny i porównywalny z przeciętnymi autami spalinowymi.
Obecnie nie ma jeszcze na rynku aut bateryjnych, które stanowiłyby rzeczywisty odpowiednik najpopularniejszych samochodów spalinowych. W ciągu kilku lat na pewno takie modele się pojawią, jednak najprawdopodobniej ich cena będzie oscylowała około 45-50 tys. euro. Do tego czasu liczba dostępnych modeli spalinowych mocno się skurczy. Ultraszybkie ładowanie wymagać będzie zarówno podniesienia napięcia, jak też prądu, a także efektywnego odprowadzania generowanego w tym procesie ciepła. To również wyzwanie dla OSD w przypadku istotnej popularyzacji szybkich ładowarek.
Samochody elektryczne szybko się zmieniają, podobnie jak liczba i moce dostępnych ładowarek. Duża różnorodność rozwiązań technicznych, okresowe problemy eksploatacyjne i brak uniwersalnego sposobu płatności za usługi ładowania niestety nie sprzyjają komfortowi użytkowników tych aut. Nabywcy pojazdów hybrydowych to osoby ostrożne, świadome słabości samochodów elektrycznych, ale chcące ograniczyć wpływ ich pojazdów na środowisko. Zmiany rynkowe trwają i wydaje się, że są już nie do zatrzymania.
Krzysztof Hajdrowski