Podczas słynnej imprezy motoryzacyjnej – Festiwalu Prędkości w angielskim Goodwood – Hyundai oficjalnie pokazał model Ioniq 5 N, czyli swojego pierwszego sportowego elektryka. Motoryzacja coraz mocniej przestawia się z benzyny na prąd. Hyundai doskonale o tym wie, więc przyszła pora na samochód elektryczny z literą ,,N” w nazwie.
Auto ma dwa silniki elektryczne (po jednym na każdą oś), które zapewniają napęd na cztery koła. W sumie mogą generować aż 650 KM (przez 10 s w trybie Boost). Standardowa moc wynosi 609 KM. Producent podaje, że czas przyspieszenia od 0 do 100 km/h wynosi 3,4 s, a prędkość maksymalna to 260 km/h. Hyundai wykorzystał nowszy i nieco większy akumulator o pojemność 84 kWh. Niestety producent obecnie nie podaje przybliżonego maksymalnego zasięgu, jaki jest w stanie przejechać. Wiadomo, że na odpowiednio mocnej stacji (350 kW) ładowanie nie będzie trwało zbyt długo: 10-80 proc. w 18 minut.
Nadwozie pojazdu usztywniono dodatkowymi 42 punktami spawania i 2,1 metrami łączeń podlegających klejeniu. Wzmocniono mocowanie silnika i baterii, usztywniono też ramy z przodu i z tyłu. Elektroniczny mechanizm różnicowy o ograniczonym poślizgu (e-LSD) pomaga pilnować auta na zakrętach, umożliwia też aktywację trybu do driftowania – N Drift Optimizer.
Opracowano systemy N Active Sound+ oraz N e-Shift. Pierwszy ma za zadanie imitować dźwięk silnika 2.0 turbo ze spalinowych Hyundaiów N, razem z charakterystycznymi strzałami z wydechu. Odpowiada za to osiem głośników wewnętrznych i dwa zewnętrzne. Dla chcących innych wrażeń akustycznych przygotowano elektroniczny dźwięk inspirowany autami koncepcyjnymi, a nawet odgłosy myśliwca. Drugi układ będzie z kolei naśladował działanie dwusprzęgłowej skrzyni biegów, symulując także uczucie szarpnięcia pomiędzy włączanymi biegami.
Jak na samochód sportowy przystało, wzmocniono hamulce, z przodu montując tarcze o średnicy 400 mm, ale w tym przypadku kluczowe jest coś innego – hamowanie regeneracyjne. To domyślny sposób wytracania prędkości w sportowym Ioniqu 5 N (maksymalna siła do 0,6 G), dopiero potem dołączają się mechaniczne hamulce.
Producent nie podaje jeszcze ceny tego modelu. Możemy jednak przypuszczać, że będzie ona nieco wyższa niż 400 tys. zł, biorąc pod uwagę koszt zakupu bezpośredniego konkurenta, jakim jest Kia EV6 GT.
Kasper Teszner, Biuro PTPiREE